wtorek, 9 grudnia 2014

System rodzinny: blokady w pokoleniu kobiet > Zwierciadlo.pl

Czasem więź łącząca pokolenia kobiet blokuje przed kroczeniem własną drogą. Kiedy jednak córka wyłamie się z ram rodzinnej powinności, może uratować nie tylko siebie, ale i… matkę.

Źródło: Zwierciadlo.pl

Matki zwykle chcą, by ich córki miały lepiej niż one same – jeśli jednak zaczynają żyć inaczej, zwykle je za to karcą. „Nawracają” na właściwy kurs, a czasem wręcz odwracają się od nich. Tak jakby drzemało w nich poczucie, że córka nie powinna przekraczać ograniczeń matki. Między pokoleniem matek i pokoleniem córek jest pewien rodzaj spójności, która jednocześnie karmi i zniewala. Psychologowie nazywają ją niewidzialną nicią lojalności. To niezwykle silna więź, która łączy nas z kobietami w rodzinie. Choć trudno ją dokładnie opisać czy nazwać, ma potężny zasięg – nawet do siódmego pokolenia. I choć czasem bardzo się staramy ją zerwać, trzyma. Nie puszcza. Krępuje życiowe decyzje. – To właśnie ta nić lojalności powoduje, że często jesteśmy w konflikcie, bo z jednej strony chcemy żyć inaczej niż nasze matki, a z drugiej, kiedy żyjemy inaczej, czujemy się winne – mówi psycholog i socjoterapeutka Katarzyna Platowska. – Ale to nie znaczy, że nie można jej zerwać i żyć po swojemu. Można. Choć wymaga to odwagi, mądrości, siły i determinacji. Co więcej, gdy córce udaje się z powodzeniem przełamać rodzinne fale, może dojść do pozytywnego sprzężenia zwrotnego: woda może się od nas odbić i porwać inne kobiety w rodzinie. Zdarza się, że kiedy emocjonalnie staje na nogi córka, proces zdrowienia zaczyna też matka.

Pożegnanie strachu

Marta ma 24 lata, a w sercu mnóstwo lęku. Matka Marty, Ewa, zawsze była lękliwa. Wciąż się bała tego, co przyniesie życie. Nie lubiła przygód i spontaniczności, bo oznaczały brak kontroli – a to pachniało zagrożeniem. Pracowała w jednym miejscu, choć nienawidziła swojej pracy, szef jej nie cenił, a koleżanki lubiła średnio. Jednak myśl o zmianie firmy budziła w niej strach. „Lepsze znane, choć nielubiane, niż nieznane” – powtarzała córce. Albo: „Tylko jak masz stałą pracę, to masz pewne jutro”. Nie rozumiała mody na własną działalność – jej zdaniem było to proszenie się o kłopoty. Za namową matki Marta skończyła szkołę kosmetyczną (bo „w tym zawodzie zawsze będzie praca”). Tuż po szkole zatrudniła się w niewielkim, nowoczesnym salonie. Po dwóch latach jego właścicielka postanowiła wyjechać za granicę i – widząc zaangażowanie dziewczyny – zaproponowała Marcie… odkupienie firmy. Po bardzo preferencyjnej cenie! Marta biła się z myślami. Miała wielką ochotę rozwinąć skrzydła, ale też wciąż w uszach brzmiały jej powtarzane latami przestrogi matki. W końcu zdecydowała: biorę salon! Ustaliła, że część pieniędzy spłaci w ratach, rozpisała biznesplan, załatwiła kredyt i… została oficjalnie szefową własnej firmy! Dopiero wtedy powiedziała o wszystkim matce. Kiedy stanęły razem w progu, zatoczyła ręką koło i powiedziała: „Zobacz, mamo, to jest moje”. I od razu poprosiła: „Tylko nie mów, że to katastrofa i że się nie uda. Daj mi parę miesięcy, a zobaczysz, że to była dobra decyzja”. Rzeczywiście, salon prosperował doskonale. Zadowolone klientki przysyłały koleżanki, które polecały usługi Marty dalej. Dziewczyna musiała zatrudnić jeszcze jedną osobę, by dać sobie radę z rosnącą popularnością. Minęło parę miesięcy. Pewnego dnia podczas sobotniego śniadania Ewa powiedziała: „Córeczko, chcę z tobą porozmawiać. Mam trochę zaoszczędzonych pieniędzy. Jeśli chcesz, zainwestuję je w salon”. Zdumiona Marta usłyszała, że Ewa zawsze chciała rzucić swoją pracę, ale powstrzymywał ją przed tym lęk. Że bała się marzyć, bo była słaba. Że jej mama też pragnęła samodzielności, ale obawiała się, że nie da sobie rady. I że jest bardzo szczęśliwa, bo Marcie się udało.


Komentuje Katarzyna Platowska, psycholożka i terapeutka: Najtrudniejsza do przełamania fala to przekraczanie wartości, które były wyznawane przez wiele kobiet w rodzinie – w danym pokoleniu i w poprzednich. Jeśli w rodzinie nie było rozwodów lub kobiety miały tylko po jednym dziecku czy nie prowadziły samochodu – bardzo trudno będzie iść pod prąd i mieć więcej dzieci, rozwieść się czy zrobić prawo jazdy lub nie schować go do szuflady zaraz po zdanym egzaminie. Podobnie w rodzinie, w której się uważa, że życie jest wrogie, nieznane jest groźne, a samodzielność oznacza samotność i porażkę. Matka Marty miała marzenia, ale zabrakło jej odwagi do ich realizacji. Podobnie babka. Czasem rodzice przekazują nam lęki swoje i swoich rodziców. Takie przekonania potrafią wędrować nawet przez wiele generacji. Na szczęście w każdym kolejnym pokoleniu kobiety są trochę silniejsze – córki są zawsze odrobinę odważniejsze od matek. Dzięki temu siła marzeń rośnie, a moc lęku maleje. Marta była pierwszą od pokoleń kobietą, która miała siłę, by odłożyć na bok lęk, a sięgnąć po marzenia.

Uratuję swoje życie

Edyta wychowała się w bardzo tradycyjnej rodzinie – takiej, w której jak ślub, to na całe życie. Choćby pił i bił, jest się żoną – na dobre i na złe. Niestety, rodzina Edyty nie należała do harmonijnych: Ilona, jej matka, była z ojcem głównie „na złe” – to gwałtowny, wymagający, wiecznie niezadowolony z żony i najprawdopodobniej takżeniewierny mężczyzna. Lubił wypić, potrafił znikać na popołudnia i wieczory. Właściwie więcej go nie było niż był – co dzieci przyjmowały z ulgą, bo powrót ojca do domu wiązał się z napięciem i kłótniami. Edyta nie pamięta, żeby tata wziął ją na kolana, pobawił się z nią czy gdzieś ze sobą zabrał. Dlatego kiedy poznała Włodka, rozrywkowego studenta, który bardzo zabiegał o jej względy, szybko się zakochała. Równie szybko zaszła w ciążę – a że dziecko oznacza rodzinę, wzięli ślub. Włodek wyrósł z bycia studentem, ale z rozrywkowego trybu życia już nie: Edyta siedziała w domu z dzieckiem, a potem z kolejnym i kolejnym, a Włodek się bawił. Dokładnie jak ojciec: znikał, nie mówił, gdzie idzie i po co, wracał „na gazie” i robił awantury. Żona szybko przestała go interesować, dzieci również – ważniejsze były alkohol, zabawa, kumple. Edyta znosiła swoje nieudane małżeństwo i wybryki oraz zaniedbania męża przez 10 lat – przecież ślub jest na zawsze. W końcu jednak nie dała rady i powiedziała: „Dość. Nie zrobię tego moim dzieciom, nie chcę, by ich dzieciństwo przypominało moje. Albo coś się zmieni, albo wystąpię o rozwód”. Włodek o zmianie nawet nie myślał, więc Edyta się wyprowadziła. Największą pretensję miała do matki – że nie powiedziała: „Dziewczyno, ratuj się, uciekaj, zadbaj o sobie”. Odwrotnie: każde ich spotkanie kończyło się litanią wyrzutów: „Jak mogłaś odejść od męża, przez ciebie całkiem zejdzie na psy!”. Długo mijały się szerokim łukiem, ale wszystko zmieniła pewna wigilia. Kiedy Ilona zobaczyła, że Edyta, świeżo zakochana, promieniała, a odprężone dzieciaki śmiały się radośnie, podjadając słodycze z choinki, zrozumiała, że dawno ich takich nie widziała. Nie zdobyła się na gest pojednania wobec córki, ale po jej wyjściu szepnęła do siebie: „Dobrze, że uciekłaś z tego piekła, z pijakiem nie ma życia. Ja się na to nie zdobyłam. Ty zrobiłaś to za siebie – i za mnie”.

Komentuje Katarzyna Platowska: Czasem życie i przekonania matek są klątwą dla córek. „Ja wytrzymałam, to i ty wytrzymasz” – mówią, bo przecież córka nie może być słabsza od matki. To dość typowe, że w takich rodzinach matki stają nie po stronie córek, tylko zięciów – choć obiektywnie ci są draniami. Kurczowe trzymanie się złego scenariusza to też rodzaj zabezpieczenia: jest zły, ale znany. Jeżeli córka będzie żyła podobnie, to łatwo wszystko przewidzieć. Jeśli coś zmieni, przyszłość będzie nieznana. Choć Edyta wykazała się wielką siłą, to jej matka będzie potrzebować siły jeszcze więcej. Stwierdzenie „Dobrze, że uciekłaś z tego piekła” – to dla niej konfrontacja z całym własnym życiem. Musi sama przed sobą przyznać, że wytrwała w bezsensownym związku w myśl absurdalnych ideałów, że sama zniszczyła własne życie. Edyta, walcząc o swoje szczęście, wszystko to uświadomiła matce. Ale pokazała też, że można być szczęśliwą. Zmierzyć się z własnymi demonami, by móc z nimi wygrać.
Źródło: Zwierciadlo.pl
Dodał: www.terapiapsycholog.pl

niedziela, 7 grudnia 2014

Joga na przełamanie jesiennej depresji > Cykl artykułów Zwierciadło.pl

Każdy z nas przeżywa chwile pogorszenia nastroju, szczególnie w okresie jesiennym. Dzień staje się coraz krótszy i chłodniejszy, przez co mamy coraz mniej kontaktu ze słońcem. Właśnie to pod jego wpływem w organizmie wydziela się serotonina (hormon szczęścia). Spadek nastroju jest więc jak najbardziej sezonowy i podporządkowany porom roku.

Źródło: www.zwierciadlo.pl

Jesienna chandra może niestety przekształcić się w depresję. Dlatego nie należy lekceważyć często powracających stanów pogorszenia nastroju. Ospałość, apatia, narastające zmęczenie – to jedne z wielu oznak początku depresji. Medycyna poleca leki psychotropowe w celu leczenia tej choroby. Joga oferuje nam pomoc bez trucia organizmu. Sposobem jogi na podniesienie poziomu serotoniny są asany. Ich praktyka pozwala nam poznać swoją wartość i odnaleźć cel w życiu, nadać mu sens. Sprawia, że pojawia się ogromna chęć doświadczania życia.

W jodze dzielimy osoby z depresją na dwie kategorie. W pierwszej z nich u chorych dominuje tamas. Jest to guna odpowiedzialna za ospałość, statyczność, bezruch. Ludzie tacy są leniwi, apatyczni, doświadczają ciągłego poczucia beznadziejności. Ich ciała charakteryzują się zapadniętą klatką piersiową, bezwładnymi rękami i zapadniętymi oczami. Oddech takich ludzi jest bardzo płytki, słaby i ledwo wyczuwalny.

Z punktu widzenia jogi ludziom tamasowym brakuje energii życiowej – prany. Osoby takie powinny wykonywać pozycje, które pozwolą im głęboko oddychać. Sekwencja „Powitania słońca”, jeśli nie jest zbyt wyczerpująca, będzie doskonała dla pogłębienia oddechu i pobudzenia prany w organizmie. Najważniejsze w praktyce jest wtedy koncentrowanie się na ciągłym ruchu i oddechu. Precyzyjne ustawienie ciała w pozycjach jest tutaj mniej ważne.

W zwalczaniu tamasu pomagają wygięcia w tył. Osoby początkujące mogą wykonywać Urdhva Mukha Svanasanę i Setu Bandha Sarvangasanę. Zaawansowani – Urdhva Dhanurasanę i Ustrasanę. Należy jednak być ostrożnym, by nadmierne rozciąganie klatki piersiowej nie wywołało pogorszenia nastroju. Póki nie wrócimy do zdrowia, należy ćwiczyć tak, aby nie przekraczać swoich możliwości. Należy także dbać o to, by nie przegrzać organizmu.

Kiedy ćwiczymy odpowiednio, organizm zareaguje na ruch wydzieleniem hormonu szczęścia (serotoniny). Gruczoł, który go wydziela, znajduje się w mózgu. Regularne wykonywanie Salamba Sarvangasany oraz Sirsasany pozwala utrzymywać ten obszar w zdrowiu. W pozycjach tych siła grawitacji sprawia, że bogata w tlen i składniki odżywcze krew obficie trafia do głowy. Stwarza to doskonałe warunki dla gruczołów znajdujących się w mózgu.

Jak widać, dzięki regularnej praktyce jogi możemy zahamować negatywne skutki braku słońca i dzięki temu cieszyć się dobrym samopoczuciem całą jesień.

Źródło: www.zwierciadlo.pl
Dodał: www.terapiapsycholog.pl

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Dlaczego tak ważne jest nasze wewnętrzne dziecko? Dariusz Bugalski rozmawia z Anetą Łastik > Program 3 PR

- Dla mnie wewnętrzne dziecko to cała sfera uczuciowa, a dorosły to logika i poczucie odpowiedzialności - mówi w "Klubie Trójki" Aneta Łastik, pedagog i autorka książek na temat wewnętrznego dziecka.

Całość audycji jest do wysłuchania tutaj.

Dodał:
www.terapiapsycholog.pl

środa, 5 listopada 2014

Depresja u dziecka - skąd się bierze i jak ją leczyć? Dziennik.pl

Depresja u dziecka? Czy to w ogóle możliwe? Okazuje się, że tak. Dzieci, tak samo jak dorośli, mogą zmagać się z tym zaburzeniem.


Źródło: www.dziennik.pl

Przyczyny depresji


Kiedy patrzymy na smutne i samotne dziecko, od razu nasuwa się pytanie: dlaczego? Co takiego musiało się stać, że maluch stoi w najdalszym kącie i nie ma ochoty na zabawę? Wśród przyczyn depresji u dzieci i młodzieży możemy wymienić trudną sytuację rodzinną. Być może, jest to przemoc domowa, śmierć kogoś bliskiego, rozwód rodziców, chłodne relacje w rodzinie. Dziecko może również zdradzać objawy depresji, gdy nie radzi sobie w szkole, nie ma przyjaciół, jest odrzucane, a może nawet poniżane przez rówieśników. Podłożem depresji może być też genetyka. Jeśli członkowie rodziny zdradzali wcześniej objawy depresji, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że dziecko jest bardziej podatne na to zaburzenie.

Objawy depresji


Symptomy depresji mogą się różnić w zależności od wieku dziecka (więcej informacji o objawach depresji znajdziesz na stronie: http://portal.abczdrowie.pl/objawy-depresji). Jeśli pociecha ma kilka lat, jest w przedszkolu lub rozpoczyna edukację szkolną, wówczas będzie stroniła od zabaw z rówieśnikami. Może nawet reagować agresywnie na próbę nawiązania kontaktu. Jest zasmucona, brak jej energii, garbi się i nie przejmuje się zbytnio swoim wyglądem zewnętrznym. Ponadto maluch może mieć bardzo niską samoocenę. Ma problemy ze snem, moczy się w nocy. Przez to niechętnie podejmuje się nowych wyzwań, nie chce się wyróżniać – ani towarzysko, ani naukowo. Czasem dochodzi do tego, że dziecko nie chce chodzić na zajęcia.

Starsze dzieci i młodzież z depresją mogą zdradzać podobne objawy. Stronią oni od kontaktów towarzyskich, mają problemy z nauką (jeśli chcesz wiedzieć więcej o wpływie depresji na edukację, zajrzyj na stronę: http://portal.abczdrowie.pl/problemy-z-nauka-a-depresja). Wiąże się to z niezgodą na to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu, dlatego zdarzają się ucieczki zdomu. Niestety, zanotowano wiele przypadków, gdy młody człowiek chciał się zabić, a przynajmniej myślał o popełnieniu samobójstwa. Depresja może mieć również objawy somatyczne. Dziecko lub nastolatek odczuwa ból głowy, brzucha, ma biegunkę, męczą go nerwobóle.

Leczenie depresji


Wyjście z depresji nie jest łatwym zadaniem. Wymaga czasu i poświęcenia nie tylko osoby chorej, ale również jej bliskich.

Pierwszym krokiem do poradzenia sobie z tym zaburzeniem jest zauważenie problemu i przyznanie się do niego. Jeśli dostrzegamy u swojej pociechy zachowania depresyjne, to nie możemy przymykać oczu i czekać na to, aż smutek przejdzie lub dziecko samo sobie z nim poradzi. Jeśli przyznamy, że mamy problem, wtedy będziemy mogli pójść dalej.

Kolejnym krokiem powinna być szczera i spokojna rozmowa z dzieckiem, bez oskarżania czy zrzucania winy. Być może dziecko zechce nam się zwierzyć, ale nawet jeśli nie, to warto zapewnić je, że jesteśmy z nim w trudnych chwilach. W takiej rozmowie możemy również zdecydować, co robimy dalej. Nie zapominajmy, że nie musimy zostać sami z tym problemem. Zawsze możemy zwrócić się do specjalistów. Obecnie nie brakuje gabinetów psychoterapeutycznych, w których z pewnością znajdziemy oczekiwaną pomoc. Jeśli jednak dojdziemy do wniosku, że sprawa zaszła za daleko, to wtedy możemy od razu udać się do psychiatry. To często trudna decyzja, ale w takim przypadku lepiej wcześniej zapobiec przykrym konsekwencjom depresji. Rozwijające się zaburzenie może skutecznie uprzykrzyć życie dziecku i popsuć jego plany na przyszłość.

Źródło:

Depresja - koszty choroby, ktora dotyka coraz więcej Polakow > Audycja w Trójce

W Polsce na depresje choruje ponad 1,5 mln Polaków. Szczególnie dotyka ona ludzi młodych, którzy są w sile wieku.


Posłuchajcie audycji Dariusza Bugalskiego w Klubie Trójki z 03.11.2014r. Do odsłuchania jest tutaj.

Dodał:
www.terapiapsycholog.pl

wtorek, 14 października 2014

Pacjenci z depresją żyją krócej niż z nowotworem... > rp.pl

Wydajemy na psychiatrię proporcjonalnie o połowę mniej niż przeciętnie w krajach UE, tymczasem życia nie da się uratować w połowie - mówi "Rzeczpospolitej" prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Bartosz Łoza.


Źródło: www.rp.pl

Jak zauważa, w Polsce nie ma ani jednego oddziału interwencji kryzysowej czy leczenia depresji, więc ratownicy nie wiedzą gdzie wieźć pacjenta z zagrożeniem samobójczym.
- Trzeba co najmniej pokolenia, by wyjść z tej zapaści – ocenia szef PTP.

Jak jednak wskazuje, już dziś zaburzenia psychiczne są obarczone wysoką nadumieralnością. - Pacjent z HIV żyje dłużej niż ten ze schizofrenią, a osoby z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi żyją średnio o 15 lat krócej niż statystyczny Polak - wylicza Łoza.

Dodaje, że depresja czy schizofrenia statystycznie przegrywają z rakiem - pacjenci z tymi schorzeniami żyją krócej niż pacjenci z większością nowotworów. - Depresja zbiera większe żniwo - podkreśla.

Źródło: 

XIII Dni Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie > Charaktery.eu

W tym roku po raz trzynasty odbywają się dni solidarności z osobami chorującymi psychicznie. Tegorocznemu wydarzeniu towarzyszy hasło „Dać nadzieję”.


Źródło: www.charaktery.eu

Dniom Solidarności z Osobami Chorującymi Psychicznie od lat towarzyszy kampania „Schizofrenia – Otwórzcie Drzwi”. Celem tej kampanii jest przeciwdziałanie napiętnowaniu i dyskryminacji osób chorujących psychicznie, poprawa ich społecznego odbioru oraz pogłębienie tolerancji dla osób chorych psychicznie. Kampanię zainicjowali uczestnicy Światowego Zjazdu Psychiatrycznego w Madrycie w 1996 roku, a pierwszy program pilotażowy „Schizofrenia – Otwórzcie Drzwi” wprowadzono w kanadyjskiej Albercie. Przyniósł on tak pozytywne rezultaty, że podobne akcje przeprowadzono w Austrii, Chinach, Egipcie, Niemczech, Grecji, Indiach, Włoszech i Hiszpanii. W każdym z krajów program koordynowany jest przez komitet, w skład którego wchodzą psychiatrzy, pacjenci, członkowie rodzin osób chorych, dziennikarze, politycy, nauczyciele i działacze społeczni.

– Ludzie chorzy na schizofrenię spotykają się często w życiu codziennym z dyskryminacją i odrzuceniem. Społeczeństwo, prawodawcy, pracodawcy, media i nawet niektórzy lekarze podtrzymują stereotypowe widzenie chorych na schizofrenię jako osób niebezpiecznych, agresywnych i niezdolnych do efektywnej pracy – mówi doktor Andrzej Cechnicki, koordynator polskiego programu. Takie podejście zmniejsza szanse tych osób na znalezienie zatrudnienia, założenie rodziny, czy uzyskanie pomocy od sąsiadów. Niestety w Polsce, mimo wysiłków reformy opieki psychiatrycznej, standard opieki w zakresie chorób psychicznych jest na niższym poziomie niż w zakresie chorób somatycznych.

Niemniej jednak najbardziej bolesną kwestią dla osób chorujących psychicznie jest stereotypowe postrzeganie ich przez ludzi zdrowych i lęk przed kontaktem z nimi. Dwudziestotrzyletnia Maria ze Stowarzyszenia Pacjentów „Otwórzcie Drzwi” opowiedziała o swoich trudnych doświadczeniach podczas zajęć edukacyjnych dla kleryków: „Gdy zdiagnozowano mój stan, ludzie zaczęli traktować mnie z dystansem i ostrzegali innych, że jestem chora na schizofrenię. To bardzo przykre. Trudno być prawdomównym – napomknięcie o schizofrenii zwykle powoduje, że ludzie odwracają się od ciebie. Doświadczyłam także problemów w pracy z powodu objawów mojej choroby. Przekonałam się, że ludzie mają fałszywe pojęcie o chorobach psychicznych. Leki starszej generacji wywoływały efekty uboczne, które umożliwiały rozpoznanie mnie jako osoby chorej psychicznie – leki najnowszej generacji nie wywołują tych efektów, pomagając tym samym w powrocie do normalnego życia. Jednakże społeczeństwo nadal piętnuje chorych. Z całego serca popieram walkę o większą akceptację i zrozumienie dla osób dotkniętych przez schizofrenię”.

W Krakowie w ramach XIII Dni Solidarności z osobami chorującymi psychicznie „Dać nadzieję” przez cały październik odbywają się spotkania, wystawy, konferencje (kliknij i zobacz szczegółowy program). W imieniu organizatorów serdecznie zapraszamy.

Źródło:
http://www.charaktery.eu/co-gdzie-kiedy/8775/XIII-Dni-Solidarno%C5%9Bci-z-osobami-choruj%C4%85cymi/

Dodał:
www.terapiapsycholog.pl

niedziela, 12 października 2014

Czy dzieci oraz osoby młode mogą cierpieć na depresję?

Depresja jest zjawiskiem coraz bardziej spotykanym. Kiedyś sądzono, iż dotyka ona osoby starsze. Dziś wiadomo, że coraz częściej pojawia się u dzieci, młodzieży oraz młodych dorosłych.


Jest to choroba, która uniemożliwia normalne, sprawne funkcjonowanie w życiu codziennym, utrudnia naukę, kontakty z rodziną oraz rówieśnikami. W sytuacji, gdy objawy depresji będą się nasilały i pogłębiały może dojść do np. prób samobójczych u osób młodych.

Zatem w przypadku pojawienia się jakichkolwiek niepokojących objawów (wycofanie, lękliwość, apatia, brak chęci do życia, ospałość, brak apetytu, płaczliwość, problemy z koncentracją oraz zapamiętywaniem i inne) należy jak najszybciej porozmawiać z osobą, u której je zauważyliśmy a jeśli będą się one pogłębiały należy koniecznie zgłosić się do specjalisty.

Autor/autorzy opracowania:
Magdalena Justyna Kacperska - doktorantka Uniwersytetu Medycznego w Łodzi

Źródło:
http://www.psychologytoday.com/articles/200310/anxiety-and-depression-together
http://www.bcmj.org/article/early-detection-depression-young-and-elderly-people

Dodał:
www.terapiapsycholog.pl

Alfabet pozytywnych emocji – R jak Radość > Zwierciadlo.pl

R jak RADOŚĆ. Pozytywny stan emocjonalny, który jest przeciwieństwem smutku. Jest to uczucie szczęścia, rozbawienia i zabawy.

Źródło: http://zwierciadlo.pl

Oto fragment artykułu księdza Marka Dziewieckiego: „Wszyscy tęsknimy za radością. Nikt z nas nie chce być człowiekiem smutnym. Radość sprawia, że nasze życie odsłania swoje najpiękniejsze oblicze, że z entuzjazmem podejmujemy nasze codzienne obowiązki i że odnajdujemy w sobie siłę do zmierzenia się z trudnościami. Gdy przeżywamy radość, wtedy nawet nasze ciało staje się zdrowsze i bardziej odporne na choroby. Radość jest wielkim dobrem”.

Dlaczego więc nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie widuję zbyt często objawów tego rozbawienia a twarze przechodniów na naszych ulicach nie wydają się emanować radością?

Fakt. Z badań OBOP-u wynika, że ponad 84 proc. Polaków chciałoby mieć lepszy nastrój i częściej się uśmiechać. Co nam w tym przeszkadza? 37 proc. osób miewa emocjonalne dołki z powodu złej pogody, 25 procent z powodu problemów rodzinnych, 18 procent z przyczyn zawodowych. Na liście generatorów złego nastroju są nawet miejskie korki, co deklaruje 7 proc. badanych. Gdy zaś dopada nas chandra, antidotum na nią szukamy u przyjaciół albo w lodówce, serwując sobie „małe co nieco”. Skutek? Obwód bioder idzie w górę, nastrój w dół.

Jak więc znaleźć radość? Paradoksalnie, im bardziej pragniemy ją poczuć, tym bardziej staje się dla nas nieuchwytna. Im bardziej za nią gonimy, tym bardziej się od nas oddala. Słowami bohaterów kultowej książki:„ Im bardziej Prosiaczek zaglądał do środka, tym bardziej Puchatka nie było…”

Wydaje się więc, że potrzeba nam umiejętności dostrzegania tego, co ją stwarza. Jeden z najpopularniejszych obecnie blogów, uznany w 2009 roku przez Webby Awards za najlepszy na świecie, oświęcony jest właśnie odszukaniu utraconej radości życia. Jego autor Neil Pasricha doświadczył serii tragicznych wydarzeń, które napełniły go smutkiem. Wtedy założył blog, na którym zaczął umieszczać wszystkie najdrobniejsze powody do radości: założenie ciepłej bielizny, prosto z suszarki; ten moment, kiedy prawie zasypiasz i uświadamiasz sobie, że właśnie zasypiasz; zapach benzyny; ludzie, którzy są podobni do swoich psów; głośny śmiech, kiedy jesteś sam w domu.

Źródło:
http://zwierciadlo.pl/2014/psychologia/alfabet-pozytywnych-emocji-%E2%80%93r-jak-radosc


Dodał:
www.terapiapsycholog.pl

sobota, 11 października 2014

Depresja, czyli choroba duszy. Może dotknąć także dzieci.

Nie mówi się o tym, że na depresję chorują również dzieci. Rodzina i przyjaciele uważają, że są mało aktywni, bo są leniwi. Trudno ich wyrwać ...


Reportaż radiowej Trójki do odsłuchania tutaj.

Dodał: 

Co daje empatia? > Zwierciadlo.pl

Empatia powoduje, że zamiast brać słowa i zachowania innych ludzi osobiście, cały czas utrzymujemy świadomość, że to, co inni mówią, jest opowieścią o nich samych, nie o nas.


Źródło: www.zwierciadlo.pl

Matka: – Inne córki potrafią docenić to, co dostają, i być wdzięczne.
Córka: – Przykro ci, bo dla ciebie jest ważne, żeby być docenianą? Chciałabyś, żebym zrobiła coś, co dla ciebie będzie dowodem na to, że doceniam to, co robisz?
– Tak, chcę, żebyś podziękowała, skoro ugotowałam wam obiad, a nie czepiała się, że zupa jest tłusta. Dzieci taką lubią.
– Jak coś robisz, to chcesz, żeby inni cieszyli się z tego?
– No a po co robi się coś dla innych?
– Ja też lubię, jak jest dobra atmosfera, i też jest ważne dla mnie, żebyśmy się nawzajem szanowali. Doceniam chęć pomocy, jednocześnie ważne jest dla mnie dbanie o zdrowie rodziny. Skoro unikamy tłuszczu, to wyrażanie wdzięczności za „chudą” zupę przyszłoby mi z łatwością, a dziękowanie za coś, co rozbija mój plan żywieniowy, nie jest tym, co mam ochotę robić. Czy mogłybyśmy się umówić, że jak będziesz w przyszłości chciała nas wesprzeć w robieniu obiadu, to powiesz mi o tym i uzgodnimy menu razem?
– W przyszłości to będziesz sobie sama zdrowo gotować!
– Ciężko ci się pogodzić z moim pomysłem na odżywianie?
– Pewnie, że tak.
– Może potrzeba na to czasu?
– Może…


No i jaki sens ma prowadzenie takich rozmów, skoro inni i tak nadal się z nami nie zgadzają? – mógłby ktoś spytać. Taki długi dialog, a efektu żadnego. Skoro tak ma wyglądać empatyczna komunikacja, to może ją sobie z góry darować? Otóż jeżeli główną intencją w komunikowaniu się z innymi jest pomysł, że każda rozmowa ma przynieść efekt polegający na spełnieniu naszych oczekiwań, to rzeczywiście komunikowanie się w sposób empatyczny nie okaże się pomocne. Bardziej wskazane byłoby wówczas nauczenie się technik manipulacji. Tylko że te okażą się nieskuteczne, jeśli trafimy w rozmowie na kogoś, kto zachowuje się w sposób empatyczny. Bo prawdziwa empatia nie ulega manipulacji. Dlatego, że sama jej nie stosuje.



Mistrzostwo komunikacji


Empatyczne podejście to rolls-royce komunikacji werbalnej. Empatia opiera się na poczuciu jedności z innymi, wrażliwości na potrzeby wszystkich uczestników relacji, podejściu: „Pragnę tego, pod warunkiem że ty też tego chcesz. A jak nie – sprawdźmy, jak to można zrobić inaczej”. Tak jak asertywność polega na skupieniu się na rzeczowości kontaktów, podejmowaniu „niezawisłych” decyzji, unikaniu emocji destabilizujących rozmówców, tak empatia nie boi się emocji i buduje relacje z innymi w oparciu o informacje o ważnych niezaspokojonych lub zaspokojonych potrzebach, jakie z emocji płyną, i skupiając uwagę właśnie na ludzkich potrzebach.

Marshall Rosenberg, twórca metody non violent communication, podkreśla, że uczucia służą ochronie siebie – te ze znakiem minus są dla nas informacją, że jakaś ważna ludzka potrzeba nie jest w danej sytuacji zaspokojona i warto byłoby się pokusić o znalezienie rozwiązania lepiej tę potrzebę zaspokajającego. Z kolei tak zwane „pozytywne uczucia” są informacją, że jakieś nasze ważne potrzeby są aktualnie zaspokojone. To, co możemy w tej sytuacji zrobić, to właśnie wyrazić wdzięczność – drugiemu człowiekowi, opatrzności, absolutowi – jakkolwiek go pojmujemy – temu wszystkiemu, co sprawia, że nasze życie staje się piękniejsze.


Diabelski młyn


Uciekając się do bezpośredniej przemocy słownej i manipulacji, startujemy z miejsca niewiary w drugiego człowieka. Jesteśmy w stanie, który utrudnia nam zrozumienie, że ludzkie relacje mogą opierać się na wzajemnej trosce, szacunku i zaufaniu. Jeśli dotychczasowe doświadczenia utrwaliły w nas pogląd, że ludzie są brutalni albo wmanewrowują nas w robienie rzeczy, na których to im, a nie nam zależy – potrzeba trochę wysiłku i ćwiczenia się w innym postrzeganiu rzeczywistości, żeby odkryć, że ci, którzy nas ranią, sami dość słabo funkcjonują i dlatego używają kiepskich metod do kontaktowania się z innymi. Mają potrzeby, ale nie umieją prosić innych o pomoc w ich zaspokojeniu. Proszenie wiąże się bowiem z możliwością otrzymania odpowiedzi odmownej i koniecznością szukania alternatywnego rozwiązania. A oni czują się tak kiepsko, że chcą rozwiązania natychmiast. Na ich własnych zasadach, bo je znają i nie mają zamiaru w danym momencie szukać nowych. Czują się źle, ale zupełnie nie mają świadomości dlaczego. Więc podejmują działania, wypowiadają słowa, które mają ten stan zmienić. Jednak skuteczność tych zabiegów jest zazwyczaj dość ograniczona. Przypomina leczenie objawów, a nie przyczyn choroby. Działa doraźnie, jednak problem pozostaje.

Kiedy rozumiemy, że ktoś się zachowuje niefortunnie, bo w danym momencie nie ma dostępu do innego zachowania, uczymy się widzieć za tym zachowaniem jego niezaspokojoną potrzebę, dlatego kiedy pada zdanie: „Inne córki potrafią docenić to, co dostają, i być wdzięczne” – słyszymy informację o niezaspokojonej potrzebie bycia docenianym. W samej potrzebie i jej wyrażaniu nie ma nic złego. Ważne jest jednak podejście: „pragnę tego, jeśli tobie to również pasuje, a jak nie, to poszukam innej osoby albo innego sposobu”.


Autentyczność w relacjach


Skoro więc ja chcę wyrażać wdzięczność w takich wypadkach, kiedy rzeczywiście ją czuję (potrzeba autentyczności), mogę zaproponować, jakie działania prawdopodobnie spowodują, że będę czuła się wdzięczna. Jednak druga strona nie musi przyjąć mojej strategii. I to też jest OK. Nie ma powodu naciskać. Wszyscy mają możliwość wybrać, co zaspokaja ich potrzeby, a co nie. Jeśli stosujemy w życiu komunikację empatyczną, potrafimy tak długo rozmawiać bez obwiniania, osądzania, wypierania się odpowiedzialności i żądań, przyglądając się nawzajem swoim potrzebom, aż znajdziemy rozwiązanie dobre dla wszystkich. Nie wymaga to nadprzyrodzonych zdolności, jest raczej kwestią treningu i wynikiem pracy nad zmianą nawyków komunikacyjnych, jeśli wcześniej stosowaliśmy bardziej opresyjne formy porozumiewania się.

Kiedy przeanalizujemy dialog o zupie i wdzięczności (gdzie jedna z osób – córka, stosuje empatyczne podejście, a druga – matka, wręcz przeciwnie), zauważymy pewną dynamikę rozmowy. Wystarczy, że jedna z osób okazuje empatię na przemian rozmówcy i sobie, by stopniowo opadały emocje i pojawiło się miejsce na „może” – pewien rodzaj otwarcia na ewentualną zmianę.

Częstą wątpliwością osób uczestniczących w treningach empatycznej komunikacji jest kwestia czasu potrzebnego na rozmowę podążającą za potrzebami obu stron, bez presji czasu i tego, że ktokolwiek cokolwiek „musi”. Kwestię ekonomii czasowej i efektywności rozmowy można rozważyć, zastanawiając się, co się bardziej opłaca: jednorazowa półgodzinna nawet rozmowa na temat danej kwestii (choćby wynoszenia śmieci), w czasie której przeanalizujemy, „jak to jest dla mnie” i „jak to jest dla ciebie”, i bez obwiniania się i wyżywania na sobie znajdziemy rozwiązanie skuteczne na jakiś czas, czy też codzienne dwuminutowe „pyskówki” przez okrągły rok, a bywa, że dłużej.

Kogo przyciągasz, kogo odpychasz


Stosując empatyczny model komunikowania się, tworzymy przestrzeń na porozumienie z wieloma osobami. W takiej bezpiecznej atmosferze nawet osoby nieufne i mające niskie mniemanie o sobie są bardziej skłonne otworzyć serce i porozumiewać się z tego poziomu. Cholerycy o złotych sercach też dobrze się czują w „empatycznym towarzystwie”, w którym ich wybuchowe usposobienie nie paraliżuje otoczenia, a działania, często przynoszące pożytek wielu osobom, są doceniane. Najmniej atrakcyjna jest oferta empatycznej komunikacji dla manipulatorów działających przez wpływanie na innych, uaktywnianie w ludziach poczucia winy, wstydu i strachu i skłaniających rozmówców do zrobienia tego, czego oni sami oczekują. Osoby stosujące empatię w relacjach – świadome swoich potrzeb i widzące potrzeby rozmówców nawet pod najdziwniejszymi formami ich zachowań i wypowiedzi – manipulacji nie ulegają. Tak więc manipulator ma dwa wyjścia: albo „przełączyć się” na bardziej przejrzysty rodzaj komunikacji, albo szukać sobie pola do popisu gdzie indziej. Empatia po prostu rozbraja komunikaty przemocowei manipulacyjne, bez rozlewu krwi.

Źródło:
http://zwierciadlo.pl/2014/psychologia/co-daje-empatia


Dodał:
www.terapiapsycholog.pl

piątek, 10 października 2014

Jądro emocji > Charaktery.eu

Pobudzenie jądra półleżącego jest jednym ze źródeł przeżywanych przez nas emocji - twierdzi Brian Knutson ze Stanford University. Wyniki jego badań znalazły się w sierpniowym wydaniu „Trends In Cognitive Sciences”.


Jądro półleżące to struktura podkorowa zlokalizowana w głębi płata czołowego, będąca częścią tzw. układu nagrody mózgu. Na podstawie pomiarów fMRI Knutson postawił hipotezę, że jego pobudzenie jest związane z przeżywaniem emocji pozytywnych. Przeżywanie zaś emocji negatywnych jest związane z jednoczesnym pobudzeniem jądra półleżącego oraz przedniej wyspy. Ta druga struktura to fragment „zawiniętej do środka” kory mózgowej, także znajdującej się w płacie czołowym.
Marek Binder

Źródło: 
http://www.charaktery.eu/wiesci-psychologiczne/8733/J%C4%85dro-emocji-/

Dodane: 

Jesteś Psychologiem? Sprawdź, sprawdź czy jesteś w bazie Charaktery.eu

Znajdź szczegółowe informacje o psychologach, psychoterapeutach i psychiatrach w Polsce!


Wyszukiwarka znajdzpsychologa.charaktery.eu, jest częścią portalu psychologicznego charaktery.eu, założonego przez największy w Polsce magazyn psychologiczny „Charaktery”. Nasz portal miesięcznie odwiedza ponad 100 000 osób, zaś w bazie psychologów znajduje się już ponad 1000 specjalistów z całej Polski.

Źródło:
http://www.charaktery.eu/wiesci-psychologiczne/8766/Jeste%C5%9B-psychologiem-Sprawd%C5%BA-czy-ju%C5%BC-dodali%C5%9Bmy-Ci%C4%99-do-naszej-bazy/

Dodał:
www.terapiapsycholog.pl